piątek, 22 lutego 2013

25. "Bailey" KONIEC

kilka miesięcy później, listopad...

z perspektywy Lucy

          Bailey. Zaczęło się od zwykłego nazwiska, które z czasem stało się bardzo popularne. Cała Wielka Brytania zna Elle Bailey-jedną z najlepszych projektantek wnętrz na całym świecie i Paul'a Bailey'a-dyrektora firmy "Dream", która zajmuje się promowaniem ludzi "na topie". Dziwnie się złożyło, że są to moi rodzice, którzy dzisiaj razem ze mną i moją starszą siostrą nadadzą naszemu nazwisku nowe znaczenie. Bailey. Teraz to nazwa jednej z największych kawiarni w Londynie, której razem z Suzie jestem właścicielką. Niesamowite. Pomyśleć, że moje marzenie o własnym biznesie z dzieciństwa właśnie się spełnia. Za kilka godzin ma odbyć się wielkie otwarcie. W całym mieście porozwieszane są plakaty z wizerunkiem budynku i nazwą lokalu także mam nadzieję, że zbierze się trochę ludzi. Rodzice załatwili jakiś zespół, który zagra koncert na scenie znajdującej się w rogu kawiarni. Niestety zarówno dla mnie i Suzie jak i dla pozostałych mieszkańców Londynu jest niespodzianką, jakie osobowości kryją się za tym zespolikiem. W sumie mi to nawet zwisa. Byle nie wystraszyli klientów.
        Skoro już wspomniałam o zespołach.. Za kilka dni One Direction wraca z trasy koncertowej. Czy relacje między nami się zmieniły? Tak, ale myślę, że na lepsze. Co więcej w dalszym ciągu jestem dziewczyną Harry'ego. Nie ukrywam, że początki rozłąki były dla wszystkich bardzo ciężkie, ale codzienne rozmowy przez telefon lub na skypie pomagały nam przetrwać. W dodatku chłopacy zagrali kilka koncertów w Londynie, więc widzieliśmy się jakieś dwa miesiące temu. Jak wyglądały nasze spotkania? Zaczynało się od przywitań i grupowych rozmów, a kończyło się na tym, że Styles spóźniał się na własny koncert. Dlaczego? Tak właśnie kończy się nadmierne okazywanie czułości w garderobie całego zespołu. Chyba nie muszę dokładnie opisywać co się tam działo...
– Gotowe na wielkie otwarcie waszego pierwszego biznesu? – spytał wyraźnie podekscytowany tata, parkując na podjeździe przy kawiarni.
– Jesteśmy na to gotowe od kąd się urodziłyśmy – zażartowała Suzie, przez co wszyscy prychnęliśmy śmiechem.
– Mam tylko nadzieję, że ktokolwiek tu przyjdzie – mruknęłam pod nosem, z nadzieją, że nikt mnie nie usłyszy.
– Przestań być taką pesymistką, Lucy. Zobaczysz, że jeszcze będziecie narzekać na tłumy – wtrąciła się matka, na co tylko westchnęłam ciężko, po czym otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam na świeże powietrze. Przede mną stał dwupiętrowy budynek w kolorze ciemnego karmelu z dużymi oknami oraz dwustronnymi szklanymi drzwiami, nad którymi widniał wielki neonowy napis "Bailey". Muszę przyznać, że kawiarnia sprawiała dobre pierwsze wrażenie, co wcale mnie nie dziwiło, gdyż wykończeniem jej zajmowali się ludzie wynajęci przez rodziców. Sięgnęłam dłonią po klucze znajdujące się w tylnej kieszeni moich spodni, które po chwili pomogły mi wejść do środka lokalu. Kolejny zachwyt. Ściany pomieszczenia miały odcień limonkowego, a panele leżące na podłodze były jasno brązowe. Wzdłuż najdłużej ściany stało kilkanaście kremowych stolików z krzesłami, a w przeciwnym rogu znajdywała się scena, o której wcześniej wspominałam. W lewej stronie kawiarni znajdywała się lada oraz gabloty, w których można było wybrać sobie ciasta, lody, bądź torty. Za tym miejscem można było przejść do
zaplecza, gdzie będziemy trzymać zapasy. Tuż obok lady znajdywały się zakręcone schody, prowadzące na górę gdzie w weekendy wieczorami będą odbywać się bankiety. Nieźle się urządziłyśmy, to muszę przyznać.
– Pięknie! – usłyszałam uradowany głos mojej siostry, która stała teraz tuż obok mnie. Na widok i dźwięk jej podekscytowania zaśmiałam się pod nosem. Zawsze kiedy z czegoś się cieszyła przypominała małą dziewczynkę, która dostała balonika w wesołym miasteczku, albo Niall'a, który kupuje swoje ulubione żelki. Tak. Suzie zdecydowanie pasuje do blondyna. Czasami, aż przeraża mnie to jak bardzo. Fakt. Ja też nie raz słyszę z jej ust, że zachowuję się podobnie jak Harry, tylko, że ja jakoś tego nie zauważam. Może po prostu tak już jest? Ale mniejsza z tym.
          Całą rodziną wzięliśmy się za przygotowanie wnętrza. Mama z Suzie zabrały się za przetarcie stołów, a ja z tatą za postawienie na półki napoi oraz wstawieniem do gablot lodów i ciast. Z każdą sekundą kawiarnia zaczynała przybierać jeszcze większego charakteru i odpowiedniego klimatu.
– I jak wam się mieszka u chłopaków? – spytał ni stąd ni zowąd tata, stawiając ekspres na ladę. Kompletnie zapomniałam! Chłopcy poprosili nas byśmy wprowadziły się do ich domu i zaopiekowały się nim. Początkowo nie chciałyśmy się na to zgodzić, ale po licznych namowach, przyjęłyśmy tą propozycję.
– Trochę tam pusto bez nich, ale dajemy radę – odparłam, podając mu pudełka z wkładami do ekspresu.
– Macie zamiar tam zostać jak wrócą? – drążył dalej temat, przejmując ode mnie małe kartoniki.
– Do czego ty dążysz? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie, co spowodowała głośne westchnięcie ojca.
– Razem z mamą nie możemy się przyzwyczaić, że nie ma was w domu – wytłumaczył smutno. Nie zrodziło to jednak u mnie współczucia, ale zdenerwowanie. A co my do cholery jasnej miałyśmy powiedzieć, kiedy przez kilka lat nas kompletnie olewali i musiałyśmy radzić sobie same? Wtedy jakoś zbytnio się nami nie przejmowali. Spokojnie, Lucy. Nie pora teraz na kłótnie. – próbowałam uspokoić się w myślach, zaciskając palce na szklanej butelce z sokiem, po chwili stawiając ją na półce.
– Musicie pogodzić się z tym, że dorastamy – powiedziałam, próbując zachować trzeźwy umysł. – Mamy już osiemnaście lat i teraz pora na to byśmy my poznały świat – dodałam.
– Masz rację – przyznał mi tata ze zrezygnowaniem, co wyszło nam wszystkim na rękę, bo jeszcze chwila, a mogłoby dojść do kłótni. Nie ma przecież po co sobie niszczyć tego pięknego dnia. Szczerze mówiąc właśnie w takich chwilach brakuje mi kędzierzawego, który każde moje zdenerwowanie zmieniał w namiętność jednocześnie poprawiając mi humor. Jeszcze tylko kilka dni i będę mogła wreszcie się wyżyć. Dobra. Zabrzmiało to dwuznacznie, ale nic na to nie poradzę, że ze Styles'em nie szczędzimy sobie uczuć.
          Wielkimi krokami zbliżała się godzina szesnasta, czyli godzina pierwszego otwarcia naszej kawiarni. Wyrobiliśmy się idealnie ze wszystkimi poprawkami, więc przekręciłam zamek odkluczając drzwi oraz przewracając kartkę informującą, że jest już otwarte. Ku mojemu zdziwieniu ludzie zaczęli się schodzić w zaskakującym tempie. Każdy z osobna od razu coś zamawiał. Najczęściej padało na latte macchiato oraz omlet z jabłkami i bitą śmietaną. Z głośników dobiegały dźwięki relaksacyjnych piosenek, przy których klienci mimowolnie się kołysali rozmawiając z osobami towarzyszącymi. Na prawdę miło mi się na nich wszystkich patrzyło. Nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie zejdzie się tutaj tylu mieszkańców Londynu. Nikt z mojej rodziny się nie spodziewał, gdyż co chwilę obdarowywaliśmy się niedowierzającymi i zachwyconymi spojrzeniami. W końcu przyszedł czas na wielką przemowę, którą zaczęła moja siostra, wchodząc razem ze mną na scenę.
– Na sam początek chciałabym wam wszystkim podziękować za tak wielką frekwencję. Na prawdę nie spodziewaliśmy się, że przyjdzie was aż tyle. Żeby nie zapomnieć chciałabym w imieniu moim i Lucy podziękować dwóm osobom dzięki, którym tutaj jesteśmy. Mamo, tato. Dziękujemy wam za to, że pomogliście nam zrealizować marzenie z dzieciństwa. Obiecujemy, że nie zmarnujemy tej szansy i godnie będziemy reprezentować nasze nazwisko – zaczęła Suzie nie kryjąc zachwytu, a następnie podając mi mikrofon.
– Co tu dużo mówić. Mamy nadzieję, że osoby, które teraz się zjawiły, będą zaglądać tu częściej. Oczywiście dołączam się do podziękowań mojej siostry oraz oficjalnie witam was w kawiarni Bailey! – zakończyłam, na co wszyscy zebrani zaczęli bić brawa. Jednak to nie było koniec przemówień, bo kiedy opuściłyśmy scenę - pojawił się na niej tata.
– Witam państwa. Ja również bardzo się cieszę, że przyszło tutaj aż tyle mieszkańców Londynu mimo, że to nie moja kawiarnia – powiedział, co wywołało nierówne śmiechy klientów, – Nie będę tutaj zanudzał. Chcę tylko powiedzieć, że razem z moją żoną mamy najlepsze córki na świecie i życzymy im powodzenia w poznawaniu świata – w tym momencie wymieniłam razem z nim znaczące spojrzenia. – A teraz żeby nie przedłużać. Przedstawiam wam zespół, który zagra specjalny koncert właśnie tutaj, który jest jednocześnie prezentem dla Lucy i Suzie – dokończył schodząc z podwyższenia. W tym samym czasie zgasły światła, a w tle zaczęła grać doskonale znana mi melodia.
– Czy nadal śpię, czy jestem rozbudzony? A może coś pomiędzy? Nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś i leżysz przy mnie. A może tylko śniłem, że byliśmy idealnie spleceni jak gałęzie na drzewie, czy pnącza winorośli? – znajomy głos wydobył z siebie pierwsze melodyjne dźwięki. Niestety na scenie dalej nikt się nie pojawiał, a wokół panowała ciemność.
– Wszystkie te dni, tygodnie i miesiące starałem się skraść pocałunek i wszystkie te bezsenne noce, sny na jawie próbowałem to zobrazować. Jestem na straconej pozycji, ale wreszcie znalazłem dziewczynę i nie wstydzę się powiedzieć o tym światu – kolejny głos, który wyraźnie różnił się od poprzedniego sprawił, że światła powoli zaczynały się zapalać. Nim zdążyłam w jakikolwiek sposób się rozejrzeć, poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu, śpiewając mi do ucha.
– Prawdziwie, bezrozumnie, głęboko. Jestem do granic możliwości, kompletnie zakochany. W jakiś sposób zburzyłaś moje granice. Więc kochanie, powiedz że zawsze będziesz w tym trwać. Prawdziwie, bezrozumnie, szalenie, głęboko zakochany w Tobie. Zakochany w Tobie – usłyszałam idealnie znany mi ochrypły głos, który za każdym razem przyprawiał mnie o dreszcze. Nie zdążyłam niestety znów zareagować, gdyż w pomieszczeniu znowu zapanował mrok.
– Chciałbym uchwycić ten moment w ramkę i pozostać w nim. Odtwarzałbym go na nowo, wciąż trzymając to wszystko przy życiu. Bo oto mamy bolesną prawdę, jeśli nie czujesz tego samego, moje serce będzie się rozpadało za każdym razem, gdy ktoś wypowie twoje imię – i kolejny bardzo znajomy głos. Czy możecie wreszcie zapalić te cholerne światło?
– Mam nadzieję, że nie uległem wypadkowi. Że nie wstaniesz i nie wyjdziesz. Nie znaczę dla ciebie zbyt wiele, ale dla mnie to uczucie jest wszystkim. Wszystkim – jeszcze jedne dźwięki o innej barwie, które znowu bardzo dobrze znałam. Co oni tutaj robią?!
          Poczułam niesamowitą ulgę, kiedy światła w pełni się zapaliły, a na scenie zobaczyłam piątkę ucieszonych wariatów, śpiewających razem refren piosenki. Skrzyżowałam ręce na piersiach kiwając głową z niedowierzaniem. Dlatego ten koncert był taką niespodzianką! Dlaczego się nie domyśliłam? Przecież w innym wypadku rodzice by nam powiedzieli kto to by był. Kątem oka zerknęłam na Suzie, która stała z zakrytą buzią wpatrując się w swojego ukochanego. Przeniosłam wzrok na chłopaków, kolejno ich wszystkich analizując, aż w końcu zatrzymałam się na moim ulubionym kędzierzawym skurwielu, który z łobuzerskim uśmieszkiem dokańczał ostatnie słowa piosenki nie odrywając ode mnie swoich zielonych tęczówek. Kiedy podkład się wyciszył wszyscy zaczęli bić brawa, a ja niczym zahipnotyzowana obijałam swoje dłonie o siebie nie mogąc przestać patrzeć na Harry'ego. Aż tak się stęskniłam?
– Wielkie brawa dla właścicielek kawiarni! – krzyknął do mikrofonu Louis, wskazując dłońmi na mnie i moją siostrę, co spowodowało, że wszystkie spojrzenia były skierowane na nas. Po raz kolejny pokiwałam głową z niedowierzaniem i nawet nie wiem kiedy chłopcy zeszli ze sceny witając się z nami. Pełną radość poczułam gdy znajdywałam się w ramionach mojego chłopaka, który złożył na moich ustach czuły, długi pocałunek, który bez zastanowienia odwzajemniłam.
– Jesteście niemożliwi – powiedziałam, opierając swoje czoło o jego, co wywołało u Styles'a szeroki uśmiech.
– Ja też tęskniłem – odparł, ponownie łącząc nasze usta w jedność.  



No i tym sposobem blog sweet-sounds-of-his-voice dobiegł końca..
Płaczę.. Nie, wróć! Beczę jak głupia! Ktoś mnie przytuli? :(
Nie będę się rozpisywać o tym, że ostatnimi czasy większość z was bardzo mnie zawiodła, bo w tej chwili nie wypada. Ponarzekam i zemszczę się na was kiedy będziecie się obijać w swoich opiniach na sick-truth
Podsumowując te kilka miesięcy spędzonych nad pisaniem tego bloga mogę mimo wszystko powiedzieć, że jestem z niego zadowolona. Jeśli miałabym wskazać ulubione trzy części opowiadania, bez zastanowienia wskażę rozdział dziewiąty z perspektywy Lucy, piętnasty z perspektywy Harry'ego oraz osiemnasty z perspektywy Niall'a. To są moim zdaniem najlepiej napisane przeze mnie części. 
A wam, który rozdział podobał się najbardziej? 
Muszę wam też podziękować za poświęcenie tych kilku minut na przeczytanie i komentowanie kolejno dodawanych części. Przyznam też, że mam swoją ulubioną trójkę komentatorek, które są ze mną od samego początku mojego blogowania. Nie będę ich wymieniać, gdyż nie chcę nikogo z was urazić. Dlatego też dziękuję całej sto czternastce za to, że byłyście ze mną przez ten czas, mimo, że większość z was nie zostawiała po sobie śladu. Kocham bardzo mocno was wszystkich! ♥

Zapraszam na mojego nowego bloga, na którym pojawił się już prolog!

34 komentarze:

  1. Jejciu jakie to słodkie *_*
    Ta niespodzianka była świetna <3
    Cudowny rozdział i na prawdę świetnie jest napisany :*
    Kurdę, dlaczego to koniec :(
    Na prawdę już skończyłaś :(
    Zaraz się popłaczę :(:(:(
    Kocham tego bloga i także się z nim zżyłam, kocham i kocham, zawsze będę tu wpadała i chyba zacznę go ponownie czytać od nowa :)
    No cóż całe to opowiadanie jest warte przeczytania i cudownie się je czytało. To jeden z moich najbardziej ulubionych blogów, uwielbiałam i uwielbiam na niego wpadać :)
    Szkoda, ale to naprawdę szkoda, że to już koniec :(
    Życzę Ci dalszej weny i gratuluję napisania tak genialnego bloga :*
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. epilogu nie bd?

    jezu, dziewczyno. to juz koniec? szkoda, to opowiadanie było cudowne niesamowite, pełne akcji. dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten rozdział pełni jakby funkcję epilogu :)

      Usuń
  3. O CHRYSTEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
    AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    nie mogę uwierzyć, że to koniec.
    dalej z przyzwyczajenia i z nadzieją będę tu wchodzić.
    to cudne opowiadanie. coś niesamowitego, po prostu mega. twoja twórczość jest ekstra.
    moim ulubionym rozdziałem był ten, w którym Lucy zachorowała (jeszcze nie była w śpiączce) i Harry przy niej był.
    przeżywałam wszystko z bohaterami jakby to byli moi przyjaciele
    nie mogę doczekać się nowego opowiadania
    DZIĘKUJĘ! XX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie możesz się doczekać to zapraszam na www.sick-truth.blogspot.com gdzie pojawił się już prolog :)

      Usuń
  4. Szkoda, że już koniec, ale wiesz ? cieszę się, że tak ładnie go zakończyłaś ;) Po prostu nic dodać i nic ująć. Z taką lekkością go czytałam, że aż żałuję, że tak szybko mi to poszło. Zaraz zajrzę na nowego bloga. Już nie mogę się doczekać tego co mnie tam czeka. Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurcze.. nie wierzę,że to już koniec :(

    OdpowiedzUsuń
  6. CUDO! Cieszę się że zakończyłaś to opowiadanie w ten sposób bo uczyniłaś je tym sposobem wyjątkowe;) Szkoda że to już koniec ;( ale jak to się mówi to co się kiedyś zaczęło musi się też skończyć.... Cały blog wypadł ci świetnie bo wyróżniało się oryginalnością... hmmm... nie będę się więcej rozpisywać po prostu życzę więcej pomysłów i wiecznej weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. dziękuje CI za tego bloga. był...jest niesamowity. jeden z najlepszych. i to nie są słowa puszczone na wiatr, tylko najszczersza prawda. życzę powodzenia na nowym blogu, który zapowiada się niesamowicie. na pewno będę stałym czytelnikiem xoxo

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow.. Nie mam innego określenia na epilog. Naprawdę mnie zaskoczyłaś. Chciałabym Ci podziękować za to, że pisałaś dla nas. To naprawdę był i wciąż będzie świetny blog. Muszę Ci powiedzieć, że masz cholernie ogromny talent. Wszystkie rozdziały były fantastyczne. Szkoda, że to już koniec ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, czyż nie? A więc jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. <3
    Pozdrawiam Goferkowaa :))

    OdpowiedzUsuń
  9. no i koniec :( to smutne , nie spodziewałam sie go tak szybko ;((
    <333

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezu jaka szkoda że to już koniec :c! Rozdział świetny!! Zapraszam na mojego bloga http://dream-love-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie twoje rozdziały są super i WIELKA szkoda że to już koniec tego opowiadania. Mam nadzieje że kiedyś dopiszesz jeszcze przygody Lucy i Harrego, oraz Suzie i Nialla. Jeśli tak to bende z niecierpliwością na nie czekać.

    OdpowiedzUsuń
  12. awww extra !
    jedno wielkie WOW <3
    takie wspaniałe *_*
    szkoda tylko że to koniec, ale idę czytać twój kolejny blog :D
    hue hue ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. super super supeeeeerrr :) aww, nienawidze epilogów, serio... zawsze wtedy mam ochote przeczytac wszystko jeszcze raz i jeszcze raz :) dziekuje ci, ze z nami bylas przez ten caly czas ^^ czekam na nastepne historie (:

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale szkoda, że to już koniec:( Zżyłam się z tym opowiadaniem:) Ale teraz będę wpadać na Twojego nowego, cudownego bloga:*

    OdpowiedzUsuń
  15. I SIĘ poryczałam ten blog był taki bisty :* nie mogę się doczekać nowego. Zapewne też będzie super. Popłakałam się :"( nie chce żeby to był koniec x-oo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejny blog już ruszył :) Możesz przeczytać prolog na sick-truth.blogspot.com

      Usuń
  16. Będę bardzo dobrze wspominać te opowiadanie! Poowodzenia w pisaniu :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że spodoba ci się również mój kolejny blog i go też będziesz dobrze wspominać :)

      Usuń
  17. ryczę! :C kolejne opowiadanie, które kochałam dobiegło końca. wspaniale mi się go czytało, bo naprawdę piszesz rewelacyjnie i jestem pewna, że Twoje kolejne opowiadanie będzie równie niesamowite jak to i poprzednie. :)
    ~Nulka :)

    OdpowiedzUsuń
  18. boże ja też nie wierze, że to koniec, tak szybko zleciało. kurwa, kurwa, kurwa. będę tęsknić za Lucy, Stylesem, Suzie, Niallem.. kogo ja oszukuję? będę tęsknić za wszystkimi bohaterami i za całą fabułą opowiadania. ehh, trudno mi jest się s tym pogodzić.. boże, boże, boże. rozdziało-epilog jak najbardziej udany, bardzo mi się podobał, a końcówka na pewno zostanie mi na długo w pamięci <3 GRATULUJE NIESPOTYKANEGO TALENTU I TAK OSZAŁAMIAJĄCEGO OPOWIADANIA, kocham - sam C:

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja też płacze ! . nie moge uwierzyć że to koniec tego bloga . ;C
    Jak zwykle zachwycający rozdział . Super ze Suzie i Lucy otworzyły kawiarnie :D . Ta niespodzianka ! ahh :P .
    Nie no szkoda ze to już koniec ;) . ale są plusy ...... NOWY BLOG *___*
    Życze Ci abys dale pisała tak świetne rozdziały . Napewno bede czytać twoj kolejny blog !!!
    ~ Andzia xoxo

    OdpowiedzUsuń
  20. śliczne gify. *.*
    :D

    Szkoda, że już koniec, ale już nie mogę się doczekać, gdy przeczytam prolog Sick-truth (tzn. za minutę, ale i tak xd).
    Podobała mi się niespodzianka :D
    Ale pomysł otworzenia restauracji także. <3

    Wiesz co?
    Gratuluję bloga.
    Masz zajebiście-kurwa-wielki talent i go wykorzystujesz... no, choć czasem wystawiasz o sobie błędne oceny!
    Trochę mi żal, że następny blog też o 1D, no, ale cóż.

    Żegnaj, sweet-sounds-of-his-voice! ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogę uwierzyć ,że to koniec ,jest ogromnie przykro z tego powodu .!
    no nic w każdym razie blog był świetny jak i opowiadanie ,jesteś bardzo utalentowaną pisarką :D
    mam nadzieję ,że odwiedzisz mój nowy blog i może przeczytasz ,skomentujesz lub zaobserwujesz :D
    http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk
    Zapowiedź opowiadania na blogu (link na górze)
    Dziewczyna o imieniu Kate ma 16 lat jest nieugięta ,silna i nienawidzi bezsilności .
    Nigdy nie miała chłopaka ,a nawet się nigdy nie całowała ale nie chce tego robić ,nie chcę się zakochać bo nie chcę być masochistką ,uważa ,że miłości to strata czasu i lepiej się bawić niż płakać do poduszki .Jej ojciec mieszka w Londynie a matka nie zajmuję się nią ponieważ uważa ,że 16 latka ,jest już wystarczająco dorosła i nie potrzebuje jej opieki .Nikt nie wie co skrywa Kate ,może znajdzie się w końcu ktoś komu zaufa na tyle by ujawnić swoją tajemnice .
    Dziewczyna jest pewna ,że nigdy przenigdy się nie zakocha bo nie lui upadków i dołków .Kate nie uznaję zmian w jej życiu ,nie lubi przemieszczać się z miejsca na miejsce ale nie wie jednak ,że coś może stanąć jej na drodze i nie będzie miała wyboru

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda że jest już koniec, nie martw się ja też beczę ><
    Możemy popłakać razem. Chętnie cię przytulę *przytula*.

    Co do rozdziałów dla mnie był najlepszy 9 ze strony Lucy.
    W ogóle najbardziej lubiłam te z perspektywy młodszej siostry Bailey ;D
    Uważam, że ten blog jest na prawdę jednym z najlepszych jakie czytałam.
    Żaden rozdział nie był nudny, zawsze umiesz wszystko ładnie ująć.
    Trochę myślałam, że będzie więcej chemii między Zayn'em a Lucy, ale to moje takie chore urojenia. xD
    Wszystko się trzymało kupy i było pełne akcji i tępa.
    Nawet jeśli chodzi o gramatykę, interpunkcję lub ortografię - nie ma co krytykować.
    Żałuję, że nie zawsze komentowałam, ale wiedz, że zawsze czekałam na następny rozdział.
    Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
    Obiecuję, że następny blog będę komentować regularnie ;)
    Czekam już na następny blog, uwielbiam to jak piszesz.

    GRATULUJĘ BLOGA, I WSZYSTKIEGO CO TU OSIĄGNĘŁAŚ, I LUDZI KTÓRYCH POZNAŁAŚ, I KTÓRZY POZNALI CIEBIE> jednym słowem blog wspaniały i wszystko cacy i już tęsknię za wszystkimi bohaterami.

    Pozdrawiam, LoViNg_BrAcEs

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem załamana. Piszę komentarz po raz trzeci. Po raz pierwszy zaczęłam go pisać wczoraj przed 1 w nocy. Komentarz był od serca, strasznie się nad nim męczyłam bo pisałam go na telefonie. Po raz drugi pisałam go zaledwie 2 minuty temu, gdy byłam ku końcowi dziwnym trafem zamknęłam kartę. Po prostu się załamałam i chciało mi się płakać. Teraz płaczę bo wiem, że to mój ostatni komentarz pozostawiony na tym blogu, który tak kochałam, a epilog i twoje końcowe słowa już w ogóle zmusiły mnie do łez. Z resztą co do bloga to nadal go kocham i kochać będę bo takich wspaniałych rzeczy się nie zapomina. Em, Sweet Sounds Of His Voice jest dla mnie wyjątkowym blogiem bo był zdecydowanie lepszym od poprzedniego co wydaje się dziwne bo 'Paradise..' był na prawdę bardzo dobry.
    Przez te kilka miesięcy pisania dla nas tak wspaniałej historii odwaliłaś kawał na prawdę dobrej roboty czego ci gratuluje. Nie każdy pisze tak lekko i interesująco jak ty. Tak sobie właśnie zdałam sprawę, że po tym jak się poprzednio rozpisałam dwa razy to nie za bardzo wiem co mam napisać teraz...Nie zabijaj mnie :c
    Przede wszystkim chce ci za wszystko podziękować. Za to, że się dla nas tak starałaś, pisałaś , pisałaś i nie kończyłaś pisać, aż do teraz. Zdaję sobie sprawę, że rusza nowy blog, ale ten był moim życiem i ono właśnie się kończy, a wraz z nowym zacznę nowe, nowe życie, jednak nie sądzę, że lepsze bo nie wiem czy można napisać coś lepszego niż to. Jesteś wspaniała!
    Zawszę nadchodzi czas na koniec i wiem, że wybrałaś odpowiedni na to moment. Trzeba wiedzieć kiedy zacząć i jak skończyć. Mnie osobiście strasznie cieszy, że skończył się on happy endem, który z resztą bardzo mi się podoba. A teraz nadszedł czas na mój koniec. Z łzami w oczach po raz kolejny Ci dziękuję, za wszystko. Spodziewaj się mnie niebawem komentującą nowy blog bo wybacz, ale teraz się mnie nie pozbędziesz.
    Twoja oddana i wierna fanka Patti <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, Patt ? Obiecałam sobie, że po ilości łez jakie wylałam wczoraj dodając ostatni rozdział na tym blogu nie będę już płakać, i wiesz co ? Twój komentarz sprawił, że na świętą noc znowu beczę. Dziękuję ci za te wszystkie słowa. One znaczą dla mnie bardzo wiele. No i po raz kolejny muszę tobie podziękować za to, że po prostu jesteś i poświęcasz swój czas nie tylko na czytanie moich wypocin oraz zostawianie swoich opinii, ale i na podbudowanie mojej jakże niskiej samooceny. Dziękuję <3

      Usuń
    2. Pamiętaj o tym Ems, że nie byłoby mnie tu gdyby nie ty. Gdyby nie twoje świetne rozdziały, które same zachęcały do tego żeby w trybie natychmiastowym je przeczytać a w podzięce skomentować. To wszystko dzięki tobie. Przede wszystkim to nie masz mi za co dziękować bo to ja powinnam i jestem od tego żeby dziękować tobie. W końcu nie ja tworzyłam wszystko na tym blogu, wzbogaciłam się o ponad 100 fanów tak samo zakochanych pewnie w tym blogu jak ja. Wszystko powinnaś zawdzięczać tylko i wyłącznie sobie. Uwielbiam cię, pamiętaj o tym <3

      Usuń
  24. Cześć eM. ! Jestem jednocześnie szczęśliwa, smutna i dumna. Szczęśliwa – bo jedno z moich ulubionych opowiadań skończyło się tak dobrze, Lucy i Suzie odnalazły prawdziwą miłość, pogodziły się z rodzicami. Smutna – bo to opowiadanie, po kilku miesięcznej działalności, dobiegło końca. Zawsze, kiedy tylko mogłam czytałam je z zapartym tchem i przyznam, że czasami, kiedy nie mogłam spać a wcześniej czytałam obojętnie jakie opowiadanie, myślałam, co też Ty dalej wymyślisz i jak potoczą się losy bohaterów. Dumna – oczywiście z Ciebie, bo z każdym Twoim opowiadaniem stajesz się coraz lepsza w tym co robisz. Ostatni rozdział jest fenomenalny i trzyma wysoki poziom jaki Ty reprezentujesz, a o czym ja jedynie marzę. Nie powiem, kilka łez spłynęło po moim policzku. Podziwiałam, podziwiam i podziwiać Cię zawszę będę. Kiedy czytałam to, co napisałaś, na tym czy poprzednim blogu, zawsze powtarzałam sobie w myślach, że ja też kiedyś będę tak pisała, tak świetnie będę opisywała uczucia bohaterów, sytuacje, w których oni się znaleźli... Cieszę się, że marzenie z dzieciństwa głównych bohaterek się spełniło, bo dla mnie samej spełnienie własnych jest priorytetem. Poza tym chyba najbardziej podobało mi się słowa piosenki, pomieszane z myślami Lucy. Moimi ulubionymi rozdziałami są na pewno ten ostatni, dziesiąty, piętnasty i osiemnasty, czyli z tego wychodzi, że w dwóch się z Tobą zgadzam. Na koniec chciałabym Ci jeszcze bardzo podziękować, że kiedy pisałam jedno ze swoich opowiadań zaprosiłaś mnie do czytania swojego. I chociaż było sporo do nadrobienia, było warto. Dziękuję też za to, że poświęcasz swój czas na pisanie dla nas. Życzę sukcesu na następnym opowiadaniu, które zaraz po dodaniu tego komentarza idę przeczytać – w końcu nie widzę innej opcji! Mam też nadzieję, że nie jestem tą osobą, która Cię zawiodła. Jak tak, to bardzo przepraszam. Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ty chyba sobie żartujesz moja droga Ado ! Ty zawiodłaś ? Nigdy w życiu ! Od kąd pamiętam zostawiasz pod każdym kolejno dodanym przeze mnie rozdziałem wyczerpujący komentarz, który zawsze mnie podbudowuje. To ja tobie dziękuję za to, że poświęcasz czas na czytanie moich opowiadań oraz na zostawienie opinii, które tak wiele dla mnie znaczą <3

      Usuń
  25. Aaaa to już koniec, nie ma już nic... też płaczę, jest mi strasznie smutno:(
    Rozdział jak zwykle zajebisty. Cieszę się, że dziewczyny otworzyły biznes i wyprowadziły się z domu. Fajny pomysł na zakończenie:) Wszystkie rozdziały są moimi ulubionymi i wszystkie kocham tak samo :) Oczywiście będę zaglądać na nowy blog;) Pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Masz super blog...zajrzyj do mojego :)
    http://because-of-you-i-cry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń