Szósta trzydzieści. Tradycyjnie o tej porze obudził mnie budzik. Przeciągnęłam się leżąc w łóżku, następnie wstając i podnosząc rolety. "No to pogoda wróciła do normy"-pomyślałam, kiedy przez okno ujrzałam zachmurzone niebo i kropiący deszcz. Dobrze, że chociaż w weekend było ciepło. Westchnęłam ciężko, kierując się do łazienki, po drodze biorąc przygotowane wczoraj ubranie. Zamknęłam za sobą drzwi, podchodząc do lustra. Nie wyglądałam jeszcze aż tak źle. Właściwie mogę powiedzieć, że moje włosy o dziwo nie były poczochrane jak zazwyczaj, a oczy były dziwnie wesołe. Dziwne. Bardzo dziwne. Mniejsza z tym. Zabrałam się za mycie zębów i twarzy. Następnie poprawiłam koloryt skóry nakładając na nią rozsądną warstwę pudru, pomalowałam rzęsy, a policzki potraktowałam brzoskwiniowym różem. Włosy, które wymagały tylko rozczesania zostawiłam rozpuszczone. Ubranie jakie dziś miałam na sobie to jeansowe rurki, białą bluzkę z rękawem trzy czwarte i czarne vansy. Szyję i dekolt spryskałam ulubioną perfumą od Beyonce. Kiedy już byłam gotowa opuściłam łazienkę, by przeglądnąć się w większym lustrze ujmującym mnie od stóp do głów, które znajdywało się na drzwiach od garderoby. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, zgarniając swoje długie blond włosy na jeden bok. Po skontrolowaniu swojego wyglądu wzięłam swoją brązową torebkę z książkami i udałam się na dół, gdzie oczywiście nikogo nie było. Normalka. Rodzice, albo jeszcze nie wrócili z hotelu, albo już pojechali do pracy, a Lucy zejdzie tu za jakieś kilka minut. Poszłam do kuchni od razu otwierając lodówkę, z której wyciągnęłam mleko, a w szafce znajdującej się nad blatem znalazłam ulubione płatki miodowe. Przyszykowałam sobie śniadanie, po chwili już zasiadając do stołu. Bo w końcu ile może trwać przyszykowanie płatków z mlekiem? Tak jak się spodziewałam w kuchni pojawiła się Lucy, która miała dzisiaj na sobie jasnoniebieską bluzę z kapturem wkładaną przez głowę, szare rurki i miętowe conversy. Włosy miała tak jak ja rozpuszczone i pozostawione w naturalnym stanie.
– Dobry – przywitała się zmęczonym głosem, otwierając lodówkę.
– Cześć – odparłam. -A ty co, nie wyspałaś się?
– Nie – mruknęła, wyciągając kawałek pizzy, następnie podgrzewając go w mikrofalówce. – Do jakiejś jedenastej gadałam z Matt'em, potem z Zayn'em na skype, a na sam koniec kłóciłam się z tym idiotą Styles'em – wytłumaczyła mi.
– O co?
– A żebym ja to kurwa wiedziała – mruknęła, wyciągając podgrzany kawałek pizzy i zasiadając na przeciwko mnie przy stole. – Zobaczymy czy będzie takim kozakiem, jak przyjedziemy dzisiaj do nich... – dodała, zaczynając konsumpcję swojego śniadania. Faktycznie! Przecież dzisiaj po szkole ma po nas przyjechać Louis. Znowu będę mogła zobaczyć Nialla. On jest taki przystojny...
– A no tak. Zapomniałam – wyrwało mi się.
– Nie udawaj. Wiem, ze blondyn ci wpadł w oko – uśmiechnęła się chytrze w moim kierunku. – Widziałam te wasze potajemne spojrzenia.
– Wydawało ci się – pokazałam jej język.
– Mi się nigdy nie wydaje, kochana – powiedziała stanowczo, biorąc ostatniego gryza pizzy.
– Nigdy nie mów nigdy, siostrzyczko – odgryzłam się, wstając od stołu i chowając do zmywarki miskę po płatkach. Lucy po chwili poszła w moje ślady, chowając swój talerz.
– Idziemy? – spytała.
– Idziemy – powtórzyłam twierdząco.
*Bromsgrove School, po ostatniej lekcji*
– To dzisiaj idziecie do tych całych chłoptasiów z boysbandu? – spytał Matt, wrzucając książki do swojej szafki.
– Tak wyszło – wzruszyła ramionami Lucy.
– Kto by pomyślał, że nasze przyjaciółki mogą być sławne – zaśmiał się Tom.
– Daj spokój – przewróciłam oczami. – Tu nie chodzi o zdobycie sławy. Po prostu nas zaprosili do siebie i nie wypadało nam odmówić – dodałam, narzucając na siebie kurtkę.
– To zawsze się tak zaczyna, a potem będziecie z nimi łazić na różne imprezy, zapominając całkiem o nas – powiedział T z udawanym smutkiem.
– Nie ma takiej opcji – zaprzeczyła Lu. – O was nie da się zapomnieć.
– Tak tylko teraz mówicie – odezwał się M.
– Spokojna głowa. Jeszcze musisz mi wynagrodzić zakład, który wygrałam – wyszczerzyła się moja siostra do niebieskookiego.
– Wieeeem – przeciągnął.
– Lucy, chodź bo pewnie już Louis na nas czeka – pośpieszyłam ją.
– A no tak, racja. My zwijamy, do jutra – pożegnała się, po czym obie skierowałyśmy się do wyjścia ze szkoły.
– Siema! – krzyknął Matt.
– Bawcie się dobrze! – usłyszałyśmy głos Toma za sobą, na co obie uśmiechnęłyśmy się do siebie. Po chwili znajdowałyśmy się już przed budynkiem naszego liceum rozglądając się, za którymś z naszych nowych znajomych.
– Widzę audi Harry'ego – powiedziałam, wskazując palcem na samochód stojący po drugiej stronie ulicy.
– Świetnie – mruknęła moja siostra.
– Będzie dobrze – dodałam.
– Chyba, że mnie wkurwi – wzruszyła ramionami, kierując się w stronę pojazdu. Kiedy byłyśmy przy przejściu z samochodu wyszedł Louis, który uśmiechnął się na nasz widok ukazując przy tym swoje białe i równe zęby.
– Witam panie – powiedział, kiedy znajdowałyśmy się już obok niego. – Jak minął dzień w szkole?
– Zajebiście – odparła moja siostra, otwierając tylne drzwi audi i wsiadając do środka. Poszłam w jej ślady, a Lou zaraz po mnie. W samochodzie zastałyśmy Harry'ego na miejscu kierowcy i Niall'a na miejscu pasażera.
– Cześć Lucy, cześć Suzie! – przywitał nas wesoło blondyn.
– Siema – odparłyśmy jednogłośnie. Kędzierzawy nie zaszczycił nas nawet żadnym cześć, siema, ani pocałuj w dupę. Przez całą drogę w ogóle się nie odzywał. Za to Lucy wręcz przeciwnie. Co chwilę wdawała się w rozmowę z każdym po kolei, chcąc oczywiście zrobić na złość chłopakowi. Jestem ciekawa o co ta dwójka się pokłóciła... Ale mniejsza z tym. Nie moja sprawa. Zanim się obejrzałam Styles parkował na podjeździe pod zapewne ich domem. Wszyscy opuścili samochód. Moim oczom ukazał się dość duży piętrowy dom w białym kolorze, a na schodkach, które prowadziły do drzwi wejściowych siedział Zayn oczywiście paląc papierosa.
– Deser po obiedzie? – spytała Lucy.
– Nie, to przedobiadowiec – odparł mulat wypuszczając dym z ust. – Chcesz się przyłączyć? – dodał wyciągając rękę z paczką papierosów w jej stronę.
– Czemu nie – wzruszyła ramionami, po czym zajęła miejsce na schodach obok Malika.
– To wy tu se zatruwajcie życie, a my idziemy do środka – odezwał się Louis, mijając ich.
– Liam miał coś ugotować do naszego powrotu – powiedział wesoło Niall. – Dobrze się składa, bo akurat jestem głodny.
– Ty zawsze jesteś głodny, debilu – zaśmiał się Harry.
– O proszę, kto się odezwał – mruknęła Lucy, ale lokowaty to zignorował i bez słowa ominął ich na schodkach.
– Chodź Suzie! – zachęcił mnie Niall, wyciągając rękę w moją stronę. Bez zastanowienia chwyciłam jego dłoń i oboje skierowaliśmy się do środka. Moja siostra oczywiście posłała mi zwycięski uśmieszek, kiedy zobaczyła mnie z Horanem, na co ja przewróciłam tylko oczami. Weszliśmy do przedpokoju. Ściany w nim miały odcienie beżu i szarości, gdzie jedna była w pełni zagospodarowana wiszącymi wieszakami na kurtki, a druga dużym lustrem, w którym instynktownie się przeglądnęłam. Jedyne co przykuło moją uwagę, to to, że Niall dalej trzymał mnie za rękę. Muszę przyznać, że nasze dłonie idealnie ze sobą współgrały. W odbiciu zobaczyłam, że przygląda mi się Louis, który zauważywszy, że na niego patrzę uśmiechnął się głupio.
– No co? – spytałam, na co on zjechał wzrokiem na splecione dłonie moje i blondyna. Zmusiło mnie to do zabrania ręki i spuszczenia wzroku. Na prawdę tego nie chciałam, ale to był jedyny sposób by uniknąć jakichkolwiek podejrzeń ze strony chłopaków. Wystarczy, że Lucy wie o tym, że Niall mi się spodobał, co oczywiście też mi się nie uśmiechało. Zabrałam się za zdjęcie kurtki, którą powiesiłam na wieszaku i butów, które tak jak wszyscy postawiłam przy lustrze. Całą czwórką skierowaliśmy się do kuchni, by sprawdzić czy Liam nie rozniósł im rzekomo najważniejszego pomieszczenia w całym domu. No przynajmniej tak twierdził Niall. Po chwili znajdywaliśmy się w obszernej kuchni, której ściany były zielone, a wszystkie meble kuchenne białe. Muszę przyznać, że robiło to wrażenie. Ale po kolei. Przy samej ścianie znajdowała się lodówka, długi blat z szufladami, nad którymi wisiały dwudrzwiowe szafki. Obok blatu stała zmywarka, kuchenka i po raz kolejny blat, który zakręcał się wzdłuż prostopadłej ściany. Na przeciwko stał długi, wysoki stół przy którym znajdowały się tak zwane krzesła barowe. Jedyne czego mi tu brakowało to Liam'a, który podobno miał tu być.
– Liam?! – krzyknął pytająco Niall.
– W salonie! – usłyszeliśmy łagodny głos szatyna. Wszyscy więc przeszliśmy do jeszcze większego pokoju w kolorze jasnego fioletu. Aż mnie zatkało! Na jednej ścianie wisiał ogromny telewizor, a pod nim stała podłużna ciemno – brązowa komoda. W rogu stał regał z książkami i słupek z płytami CD. Na środku salonu stała beżowa rogówka, stolik do kawy i fotel na którym siedział Liam.
– Miałeś zrobić coś do jedzenia – powiedział z żalem blondyn.
– Nie – pokiwał przecząco głową szatyn. – To wy mieliście zajechać do sklepu po coś do jedzenia.
– Kurwa Niall, ty zawsze musisz wszystko przekręcić – mruknął Harry.
– Nie! To Liam kłamie! To on miał coś zrobić do jedzenia!
– No tak miałem, ale najpierw wy mieliście zrobić zakupy – sprostował Li. – A tak w ogóle to cześć Suzie – popatrzył na mnie, na co ja machnęłam do niego ręką.
– Oj Horan, Horan. Nie pozostaje ci nic innego, tylko iść po zakupy – poklepał go po ramieniu Louis. – Weź ze sobą Suz dla towarzystwa.
– Co ty na to? – popatrzył na mnie blondyn z błyskiem w oku. No i weź tu kurwa powiedz nie.
– Czemu nie – wzruszyłam ramionami, siłą powstrzymując uśmiech.
– Tylko się streszczajcie, bo i ja robię się głodny – mruknął Styles.
– To może ty pójdziesz? Zrobisz to na pewno w mgnieniu oka – odgryzłam się mu, krzyżując ręce na piersiach.
– Słuchaj... – zaczął, ale mu przerwałam.
– Nie, to ty posłuchaj. To, że jesteś wściekły o byle co na moją siostrę, nie znaczy, że i my musimy znosić twoje humorki.
– Co ty możesz wiedzieć.. – popatrzył na mnie wyraźnie zdenerwowany. – Jak coś ci się nie podoba to na chuj tu przychodzisz?!
– Bo razem z moją siostrą zostałyśmy tutaj zaproszone przez twoich przyjaciół, ale jak widzę to nie był dobry pomysł – popatrzyłam karcąco na chłopaka, po czym skierowałam się do przedpokoju nakładając na nogi swoje buty i zarzucając na grzbiet kurtkę. Byłam głupia myśląc, że będzie naprawdę fajnie przychodząc tu.
– Suzie! – do przedpokoju wbiegł Niall. – Nie bierz sobie jego słów do głowy, on zazwyczaj taki nie jest.
– Może i tak, ale nie mam zamiaru znosić jego humorków – powiedziałam, zapinając kurtkę. – Wystarczy mi Lucy, która zmienia humor sto razy dziennie.
– Nie możesz go po prostu ignorować? – spytał, robiąc krok w moją stronę.
– Może i bym mogła, ale nie dzisiaj. Za bardzo mnie zirytował.
– Uparta jesteś – uśmiechnął się, kiwając głową.
– Nic nie poradzę – wzruszyłam ramionami, również się uśmiechając.
– Co powiesz na spacer? – spytał drapiąc się ręką w tył głowy. Widać było, że to pytanie przyszło mu z trudem.
– Czemu nie – zgodziłam się, powstrzymując ekscytację, która aż się we mnie gotowała. Po uzyskanej odpowiedzi Horan, który był ubrany w szare spodnie z niskim kroczem oraz błękitny t-shirt narzucił na siebie czarną kurtkę z kapturem i granatowe nike za kostkę. Bez słowa opuściliśmy dom chłopaków. Na schodkach w dalszym ciągu siedział Zayn z moją siostrą.
– Gdzie idziecie? – spytała Lucy.
– Jak najdalej od Styles'a – odparłam lekko zdenerwowanym głosem.
– Co ten idiota już odwalił? – tym razem głos zabrał Zayn.
– Szkoda słów – machnął ręką Horan.
– Zaraz ja sobie kurwa z nim porozmawiam – mruknęła Lu, wstając ze schodka i szybkim krokiem wchodząc do domu, trzaskając za sobą drzwiami. We trójkę wymieniliśmy ze sobą spojrzenia.
– Ona nie żartuje – powiedziałam.
– Pójdę lepiej sprawdzić, czy wszyscy są cali – odezwał się Malik wstając.
– Pomóc ci? – spytał Niall.
– Nie – pokiwał głową. – Możecie iść – dodał i po chwili tak jak moja siostra zniknął za drzwiami.
– No to idziemy – skierował się do mnie blondyn, obdarzając mnie słodkim uśmiechem.
Jak powiedział, tak zrobiliśmy. Na samym początku panowała między nami niezręczna cisza. Chciałam coś powiedzieć, ale nie miałam żadnego pomysłu. Nie chciałam też palnąć nic głupiego, więc czekałam, aż to on zacznie jakiś temat. Trochę mu jednak to zajęło, bo zdążyliśmy dojść aż do parku za ich dzielnicą, zasiadając przy tym na jednej z mniej widocznych ławek.
– Trzeba mieć talent, by zaprosić dziewczynę na spacer i nie odezwać się przez połowę drogi – odezwał się wreszcie.
– Trzeba mieć talent, by zgodzić się na spacer z chłopakiem i podczas drogi nie wymyślić żadnego sensownego tematu – odgryzłam mu się, co spowodowało, że oboje się zaśmieliśmy.
– Czyli wychodzi na to, że oboje przez ten czas myśleliśmy o tym samym – stwierdził, uśmiechając się przy tym w taki sposób, że gdybym stała to z pewnością ugięłyby mi się kolana.
– Aż w końcu po prawie dwudziestu minutach milczenia, rozmawiamy o tym co przez ten czas myśleliśmy. Bardzo oryginalne – dodałam, nie mogąc przestać się uśmiechać.
– Takie rzeczy tylko z Horanem.
– To jest zdecydowanie lepsze niż znoszenie humorków Harry'ego – popatrzyłam na niego. – O co oni się pokłócili?
– To ty tak na serio nie wiesz? – zdziwił się.
– Nie – wzruszyłam ramionami. – Lucy udawała przede mną, że sama nie wie o co im poszło.
– No nie wierzę. Trafił swój na swojego – pokiwał z niedowierzaniem głową, na co ja posłałam mu pytające spojrzenie. – Nam Harry powiedział dokładnie to samo. Kiedy pojawiła się na horyzoncie twoja siostra nagle przestał opowiadać o dziewczynie jaką poznał w piątek w klubie.
Zaraz, zaraz.. Dziewczyna z klubu? To przecież chodzi o Lu!
Zaraz, zaraz.. Dziewczyna z klubu? To przecież chodzi o Lu!
– Nie przyszło wam do głowy, że to Lucy jest tą dziewczyną?
– Wkręcasz mnie – popatrzył na mnie zszokowany.
– Nie – pokiwałam przecząco głową. – Widziałam ich na własne oczy – dodałam, na co Niall na chwilę zacichł. Zapewne próbował sobie to wszystko poukładać.
– Więc Hazza jest zazdrosny o Zayn'a! – wypalił.
– No brawo za spostrzegawczość – przewróciłam oczami, klaszcząc w dłonie.
– Przepraszam bardzo, ale jak jestem głodny to myślenie przychodzi mi z większym trudem – wytłumaczył się.
– W takim razie chodźmy coś zjeść.
– Jesteś tego pewna? Możemy trafić na paparazzi.
– A co wstydzisz się mnie?
– Skądże – odparł szybko.
– W takim razie zaryzykuję – uśmiechnęłam się lekko, po czym oboje wstaliśmy i skierowaliśmy się do pobliskiej mini restauracji. Tym razem w drodze nie brakowało nam tematów. Horan co chwilę z czegoś rechotał, co powodowało śmiech również u mnie. Polubiłam go. Jest na prawdę sympatycznym chłopakiem. Sprawia wrażenie wrażliwego i nieśmiałego, ale myślę, że przy bliższym poznaniu oboje otworzymy się względem siebie.
Cześć ;)
Tak wiem, że długo czekaliście na ten rozdział, ale miałam ogromną blokadę. Wszystko to co pisałam zaraz kasowałam bo wydawało mi się złe. Tak sobie podoba mi się ten rozdział, ale już po prostu brak mi pomysłów na ulepszanie go. Obiecuję, że w następnym rozdziale zacznie już się coś dziać i postaram się go dodać jakoś w tygodniu, jednak mam nadzieję, że mi wybaczycie gdy się nie wyrobię..
A teraz tak na poważnie. Ostatnio wkurzyła mnie jedna rzecz. Ja rozumiem, że wiele osób
rozpoczyna teraz nowe blogi i takie tam. Nie chcę tu nikogo wytykać palcami, bo ta OSOBA będzie wiedziała o kogo chodzi, ale żałosne jest dla mnie to, by kopiować treść napisanego przeze mnie komentarza, w którym informowałam o nowym rozdziale, zmieniając tylko adres bloga. Trochę oryginalności, ludzie..
Zadawajcie pytania do mnie, bądź do danych bohaterów, jeśli macie taką potrzebę. Dostępny jest też dla was mój e-mail: little.em96@o2.pl
Trzymajcie się i niech oryginalność będzie z wami Xx
Świetnie ci wyszedł . Jest genialny , nie mogę się doczekać nn , tak mnie to zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :*
http://lovesandfriend.blogspot.com/
świetny xx
OdpowiedzUsuńspox rozdział
OdpowiedzUsuńwww.crazyidiotsonedirection.blogspot.com
Ech przestań ten rozdział jest genialny, GENIALNY! Tak jak blog Xd Super piszesz, w ogóle lubię twój styl pisania :) Widać Harold zazdrosny ... Ciekawe kiedy wszystko się wyjaśni. Kogo wybierze?? Zayn czy Harry... Jeżeli chodzi o mnie to ja sama nie wiem. Wszystko w twoich rękach
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Może i długo to trwało, ale opłacało się czekać xDD
OdpowiedzUsuńHoran rozbraja system swoją zajeb.istością <3 haha
+ dziękuję za odwiedziny u mnie ;p też mi się teraz podoba mój nagłówek ;>
Postaram się coś dodać, może dziś... Nw jeszcze, bo kompletnie nie mam pomysłu -,-
~ Magda.
P.S. napisałam nowy rozdział o.O
Usuńzbierałam się do tego prawie 3 tygodnie lol
oceniłabyś ? http://look-i-love-you.blogspot.com/
Każdy twój rozdział wytwarza uśmiech na mojej twarzy .Uwielbiam ten panujący przyjazny nastrój wokół Zayna i Lucy ,no i to co się dzieje między Horankiem a Suzie :D
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak ten rozdział może ci się nie podobac ,jest na prawdę świetny .Pewnie już ci to pisałam ,ale UWIELBIAM CIĘ DZIEWCZYNO ,jesteś po prostu niesamowita .
Życzę weny <3
zajebisty rozdział ;)
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na kolejny. Jak potoczą sie losy naszych bohaterów bardzo jestem ciekawa ;))
pozdrawiam ;*
No nieźle, nieźle... :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nn :)
cześć:) na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ pojawił się już kolejny rozdział z perspektywy Loli. było by mi bardzo miło gdybyś weszła i przeczytała, a nawet skomentowała. przepraszam za spam.
OdpowiedzUsuń+ http://www.youtube.com/watch?v=oEzcmRdYJ7s&feature=plcp <--- to jest filmik reklamujący mój blog, zachęcam do obejrzenia.
świetny ;p
OdpowiedzUsuńTo początek, a Twoje opowiadani już mnie ogromnie zaciekawiło :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny ! :*
Czekam na następny
świetny już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i zapraszam na mojego bloga ;** http://lifebymomentss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej;) Rozdział jak zawsze świetny ;* Zapraszam na nowo zaczętego bloga o 1D http://the-bitter-taste-of-happines.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńno więc przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem ci że spodobało mi się twoje opowiadanie! masz bardzo fajny sposób pisania, czym strasznie mnie wciągnęłaś! rozdział genialny, oj Styles zazdrosny, zazdrosny! ;>
OdpowiedzUsuńczekam nie cierpliwie na kolejny rozdział! :)
http://whenlifetakesonthecoloragain.blogspot.com/
Jej jej jej *-*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak opisać ten rozdział więc po prostu napiszę WOW!
Dajesz kolejny !!!
~Sottyx
Świetny rozdział tyle, że chciałabym dowiedzieć się jak przebiegła rozmowa Hazzy z Lucy :))
OdpowiedzUsuńPrzepraszam , że komentuje tak późno <33.
Spokojnie, ta rozmowa będzie opisana w następnym rozdziale z perspektywy Lucy ;)
UsuńCześć! Chciałabym zachęcić Cię do przeczytania oraz skomentowania już piątego rozdziału, który pojawił się na moim blogu (: + Jako, że obiecałyśmy dodać fakty o nas, obietnicę dotrzymałyśmy, serdecznie zapraszam! ♥
OdpowiedzUsuńZnam tą blokadę.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ten rozdział jest jednym z lepszych tutaj, więc opłacało się tyle czekać♥
i-believe-in-yeasterday.blogspot.com/
Świetny rozdział, co tu więcej dodawać... Już nie mogę doczekać się kolejnego :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jak pozostałe.
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do siebie. Wpadnij jak znajdziesz chwilę wolnego
http://gotta-be-you-one-direction.blogspot.com
Kocham twoje opowiadania. :D Co rozdział to coraz lepszy. *_*
OdpowiedzUsuńKurczę, fajne! :)
OdpowiedzUsuńkiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJutro lub w sobotę ;)
UsuńEle ładne imię 'Lucy' . ! <3
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz.
Strzelam, ze masz z polskiego na pewno 6 . :))
+ obserwuję . (:
Zapraszam do mnie (blog o One direction) . ;
http://onedloveeforever.blogspot.com
Zapraszam na 14 rozdział, koniecznie przeczytaj notkę pod rozdziałem : http://without-you-baby.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzekam na twoją opinię ;D
przepraszam za spam. na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com pojawił się nowy rozdział i zachęcam do czytania oraz komentowania
OdpowiedzUsuń+ Lola założyła swojego prywatnego bloga, w którym opowiada o swoim życiu. na niego także zapraszam: http://justfranks.blogspot.com/